O 16 w czwartek Mąż zakomunikował: na jutro trzeba zrobić Marzannę dla mniejszego do przedszkola.
A w domu nic co mogłoby się Marzannie przydać (ani bibuły, ani kulki na głowę), więc Kura pomyślała, pomyślała i wymyśliła. Poznajcie Marzannę mocno recyklingową:
Nasza urodnica ma:
- trzon ze znalezionego pod blokiem patyka
- kończyny górne z pałeczki do sushi
- głowę ze starej skarpetki rajstopowej wypełnionej czymś wyciągniętym z podkładu do przewijania
- ultra modną fryzurę z trawy (również znalezionej pod blokiem), przymocowaną do paska materiału przy pomocy maszyny do szycia, i przyklejoną magikiem do głowy
- permanentny makijaż wykonany flamastrami
- stylowe wdzianko ze starej poszwy